Usunięty Ekspert
Leżeli przytuleni na plaży a afrykańskie słońce mocno dawało o sobie znać. Masował jej ciało na zmianę z morskim przypływem i delikatnie całował szyję. Zamknęła oczy, poddała się temu boskiemu odczuciu i tylko jakaś natrętna myśl nie pozwalała do końca się zrelaksować. Na pewno jak otworze oczy to wszystko zniknie, wiec jeszcze chwilę pozostanę w tym błogim stanie - myślała. Lekkie kąsanie w ucho i szept - może byśmy się pokochali? przywróciło rzeczywistość.
Więc to się dzieje naprawdę! Powoli spojrzała w wielkie brązowe oczy, piękną młodą twarz i bez emocji odpowiedziała - nie. Nie wracał do tematu, dalej masował szyję i całował opalone plecy. Błogi nastrój powrócił i myśli dalej zaczęły krążyć wokół tego co się teraz działo.
Nie oczekiwała już niczego od życia, żyła bo żyła, lata świetności już dawno miała za sobą. Dzieci poszły w swoją stronę, mąż był ale fizycznie, emocjonalnie dawno przestał dla niej istnieć. Każde żyło swoim życiem. Przyjechała wypocząć, gdyż przez ostatnie lata Los jej nie rozpieszczał, musiała przemyśleć wiele spraw i zadecydować co zrobić ze sobą dalej?
Była na tzw. życiowym zakręcie; za stara aby zaczynać cokolwiek od nowa i chyba w jej odczuciu zbyt młoda by w tym wszystkim tkwić. Jednego była pewna, wyjechać daleko i spojrzeć na wszystko obiektywnie z perspektywy czasu.
On, pojawił się zaraz drugiego dnia jej pobytu. Szedł z kolegą i uśmiechnął się. Wtedy zobaczyła go po raz pierwszy. Wieczorem, gdy siedziała w barze zapytał - czy może się dosiąść? Tak zaczęła się ich znajomość. Był Izraelczykiem i był bardzo młody. Tak dobrze im się rozmawiało i pojawiał się zawsze tam, gdzie była ona. Pierwsza myśl jaka jej przyszła do głowy to - żigolak! Zapewne szuka towarzystwa starszych kobiet w roli sponsora oczywiście! Jednak bardzo szybko ta teza została obalona. Był zawodowym fotografem i czego jak czego, ale „kasy” mu nie brakowało, co też pokazywał przy każdej możliwej okazji.
Śniła więc swoją bajkę i była wdzięczna Losowi za to, co teraz jej dał.
Kiedy chodzili po plaży szukał jej ręki a ona czuła się jak przestępca. Miała wrażenie, ze każdy się patrzy i jej już nie przystoi takie zachowanie. Dużo lepiej się czuła pod osłoną nocy, kiedy razem wirowali na parkiecie, wtedy różnica wieku już jej nie przeszkadzała. Robił jej setki zdjęć, nie chciała pozować, wiec robił takie „zdjęcia niespodzianki” i cieszył się jak dziecko kiedy jej pokazywał.
Kiedy tamtego dnia odmówiła seksu, myślała, że sytuacja stała się klarowna i na pewno zwróci swoje zainteresowanie na kogoś zbliżonego wiekiem. Nic jednak takiego nie nastąpiło, ciągle był przy niej i ją adorował. Oswoiła się z sytuacją, nie miała już poczucia winy i nawet bardzo jej się to wszystko podobało.
Nawet nie śmiała przypuszczać, kiedy 8 lat temu, będąc nad innym morzem (a inny chłopak całował jej oczy i włosy), pijąc szampana i patrząc w gwiazdy, że jeszcze kiedykolwiek poczuje się jak księżniczka. Przecież takie sytuacje zarezerwowane są dla filmów, romansideł i ludzi młodych; ona już kiedyś miała swoje przysłowiowe pięć minut i co najważniejsze dawno wyrosła z bajek.
Nosił ją po plaży na rękach, widziała jak inne kobiety patrzyły z nieukrywaną zazdrością, ale On był tylko jej i tylko dla niej. Targała jego długie włosy, aby się upewnić czy to się dzieje naprawdę, a on mówił, że mógłby już tak do końca życia tutaj pozostać.
Jakże była wdzięczna Losowi za te chwile szczęścia i wiedziała, że większość młodych dziewczyn może pomarzyć o tym, co ona ma teraz jako kobieta dojrzała. Nie myślała co będzie dalej, liczyło się -DZIŚ!
Przypomniała sobie czytane bardzo dawno romanse i to uczucie zazdrości, że ktoś ma szczęście i miłość, a teraz ona była jakąś częścią dawno czytanej książki i mogła co najważniejsze pławić się w uczuciu.
Pożegnanie było długie i namiętne, wiedziała, że widzi go po raz ostatni, ale teraz nawet nie chciała o tym myśleć. Słuchała zapewnień o spotkaniu i.... chciała w nie wierzyć.
Czas nieubłaganie zrobił swoje, miłe wspomnienia pozostały w zakamarkach duszy i żyła prozą życia dalej, aż....do obecnego wyjazdu. Jak na ironie losu ona miała teraz więcej lat, a adorator jeszcze mniej od tamtego;)
Nie chciała otwierać oczu, aby sen się nie zakończył, myślała, że Los z niej drwi i na pewno zaraz wystawi rachunek za swoja pomyłkę. Nic takiego jednak nie następowało i chłonęła całą sobą każdy darowany im wspólny dzień. W ciągu dnia chodzili na wycieczki i spacery, wieczorami na dyskoteki i lokalne występy.
Tak minęły dwa tygodnie; dla niej jakby dwa lata najpiękniejsze w życiu!
Wyjazd miał dzień wcześniej, siedzieli przytuleni, nie mówiąc ani słowa, kiedy podjechał autokar - płakał, nie pozwolił, aby go odprowadzić. Odszedł, nie oglądając się za siebie.....
Kolejne pożegnanie w jej życiu; myślała, że z wiekiem nie boli, że człowiek się uodparnia, że uczucie tak późno nie ma prawa być. Jednak ta cała wiedza na nic się przydała, kiedy serce trzepotało jak ptak uwięziony, ignorując metrykę, a nostalgia za czymś co uleciało bezpowrotnie nie dawała poczucia sensu istnienia.
Tłumaczyła sobie; nie chciałam, nie oczekiwałam, wiec po co została mi dana nadzieja?- aby zobaczyć, że można żyć inaczej, że nigdy nie jest za późno!
Gdy wróciła do domu.... wiadomość już na nią czekała, więc bajka może trwać dalej...
Namiętność, Historie miłosne, Historie z życia