Usunięty Ekspert
„- Grzeszysz…? – Grzeszę…”
„Podniosłem wzrok do Nieba i zobaczyłem… - nie ma Boga…, i zapłakałem…
A Anioł rzekł: „To grzech oddzielił Cię od Niego. On jest i patrzy”. Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni – dopuszcza się grzechu… Grzech był na początku, grzech będzie na końcu… Grzech w Tobie i grzech… we mnie…”.
(Anna Wiśniewska, List Św. Jakuba)
Każdy z nas w pewnym etapie swojego życia spotkał się z grzechem… Od dawna wiadomo, że prościej jest wytknąć błędy koledze, koleżance, przyjacielowi, mamie, aniżeli zauważyć je w sobie… Jakże często dostrzegany rażącą nas drzazgę w oku sąsiadki, znajomej, a jakże często nie potrafimy dostrzec belki w swoim oku…?
- Grzeszysz?
- Ja?! Ależ skąd?! Przecież nigdy nikogo nie zabiłem, nie okradłem!
- …
A czy zastanawialiśmy się kiedyś nad tym, czy aby na pewno…? Zastanówmy się,
jak często (ile razy zupełnie przypadkowo) zabiliśmy w kimś radość, szczęście, motywację, być może nadzieję…?
- Mamo! Dostałam dziś 5 ze sprawdzianu! Jako jedyna z klasy!
- Dziecko daj mi spokój, nie widzisz, że jestem zajęta?!
Jak często się zdarza, że dostajemy telefon od kogoś, kto chce przyjacielowi powiedzieć o swojej radości, że pojawił się w życiu tej osoby wspaniały chłopak, wspaniała dziewczyna, a my zwyczajnie zabijamy w tej osobie szczęście mówiąc, że: „Jesteś naiwna! Zobaczysz – zostawi Cię prędzej, czy później! Poza tym jest brzydki!” i z góry zakładamy, że NA PEWNO beznadziejny! A w ten sposób mordujemy w kimś, kto jeszcze przed chwilą był taki radosny, wszelką nadzieję na to, że w końcu się udało… Czy to nie jest grzech…?
Jak często zdarza się, że inni nam zazdroszczą, wręcz wysyłają destrukcyjną energię zawiści w naszą stronę, bo mamy lepszy samochód, dom, czy po prostu ładniejszego partnera, partnerkę… Ludzie zwyczajnie nie lubią, jak ktoś się wyróżnia, jak ktoś jest lepszy, ma czegoś więcej i zamiast pracować nad sobą, nad swoim życiem, by dorównać, by też mieć czym się pochwalić, wolą poniżyć, obrazić, wyśmiać i zrobić bardzo dużo, by tej sąsiadce, co kupiła sobie nowy samochód zepsuć humor, a może nawet, całkiem „przez przypadek”, obrzucić go błotem, przekląć, a ją najlepiej opluć i zniszczyć, bo jak to ona (która nie skończyła szkoły, nie ma koleżanek, znajomości) może sobie kupić taki fajny samochód…?!
Człowiek zamiast rozwijać się i piąć do góry woli często, by to inni zniżali się do jego poziomu, bo tak jest prościej i… wygodniej…
Czy dlatego, że nam się nie układa w życiu, mamy automatycznie prawo do tego,
by negować szczęście innych…? Czy dlatego, że przez nasze lenistwo nie możemy sobie pozwolić na wycieczkę dookoła świata, nasza przyjaciółka też nie może polecieć w podróż i ten świat zwiedzić przy tym spełniając swoje marzenia…? Czy dlatego, że nasz mąż, żona zdradził/a, to nikt z naszych znajomych nie może być w szczęśliwym związku…?
Czym innym, jak nie grzechem jest mordowanie, zabijanie szczęścia w ludzkich sercach?! Czym innym, jak nie przestępstwem jest zawiść i złe życzenie innym tylko dlatego, że im się powiodło, a nam nie?!
Każdy z nas, bez żadnego najmniejszego wyjątku, czy to Murzyn, czy Chińczyk,
czy kobieta, czy mężczyzna, czy ma włosy czerwone, czy nie ma ich w ogóle, ma wartość… To, że jednego stać na wybudowanie przecudnego domu, a innego nie stać na chleb nie znaczy, że któryś z nich jest mniej, czy bardziej wartościowy i musimy o tym pamiętać, szanować każdego za to, że po prostu jest człowiekiem…
Jakże często nie możemy być sobą, bawimy się w „teatrzyk” i zakładamy różne maski – zależnie od sytuacji, bo uważamy, że jeśli powiem, że jestem lesbijką, to się ode mnie odwrócą… Bo, jak powiem, że nie lubię mięsa, to powiedzą, że ze mną coś nie tak… Bo, jak powiem, że nie stać mnie na nowe buty, to będą się ze mnie śmiać… - i w ten sposób całkowicie zatracamy siebie… Czy takie postępowanie – zabijanie czyichś marzeń, czyjejś miłości, czyjejś osobowości tylko dlatego, że jest „inny” od reszty nie jest grzechem…?
Zadajmy sobie teraz pytanie – ile razy obraziłem kogoś na forum internetowym, na czacie? A ile razy się pod tym podpisałem imieniem i nazwiskiem? Różnica w odpowiedziach zapewne jest ogromna… Dlaczego? Dlaczego człowiekowi tak łatwo przychodzi chęć upodlenia, obrażenia, upokorzenia, wyśmiania kogoś? Czy to, że nie podpiszemy się pod tym znaczy, że jesteśmy ok? Oczywiście, że nie!
Zawsze wychodzę z założenia, że każdy ma prawo do wyrażania własnych poglądów, opinii, ale jeśli już zdecydujemy się na jej wyrażenie naszym obowiązkiem jest podpisanie się pod naszą wypowiedzią IMIENIEM i NAZWISKIEM oraz zamieszczenie, choć jednego argumentu, czemu Kowalska jest kurwą, a Komorowski pedałem! Czemu tak łatwo przychodzi nam napisanie takich rzeczy? Skąd w człowieku tyle złości i nienawiści? Skąd tyle zazdrości? Każdy z nas przecież jest człowiekiem, a tylko śmierć to rozumie, która nie rozróżnia rasy, wiary, pozycji w społeczeństwie, stanowiska w pracy, która nie potrafi liczyć kart kredytowych, samochodów, ilości zer na koncie w banku… Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, więc dlaczego tak bardzo się wzajemnie krzywdzimy i ranimy…? Czy to nie jest grzech…?
„Bóg spojrzał na Ziemię i… zapłakał… Grzech ranił, okradał i zabijał, i nie było choć jedynego Sprawiedliwego, który mógłby oglądać oblicze Najwyższego, wtedy rzekł: „Tak bardzo ukochałem ten lud”. Albowiem tak Bóg umiłował ten świat, że Syna swego jedynego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny…, bo… Bóg jest Miłością…”.
(Anna Wiśniewska, Ewangelia Św. Jana).
Michał Komorowski
Praca nad sobą, Porady życiowe, Historie z życia