Usunięty Ekspert
Siedzieliśmy z kolegą pod parasolkami w rynku, popijając kawkę i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Jednak, gdy po raz kolejny przeszła obok nas tzw. "pierwsza szklanka" zaczęliśmy rozmawiać na temat ludzi, którzy żyją z dnia na dzień i co najlepsze, na koszt swoich mam!
Siedzieliśmy przy stoliku od brzegu i gdy jeden z panów poprosił kolegę, aby go "wsparł" w potrzebie, jemu przypomniał się zabawny incydent.
Wracał z pracy, a że mieszka przy centrum spotkań - czyli okolicznym sklepie, gdy wysiadł z auta podszedł do niego sąsiad i zagadnął: Zbyszek, gdzie kupiłeś takie ładne spodenki moro? Kolega odpowiedział, ze na bazarze i na pewno, gdy zechce to może sobie takie same sprawić. Sąsiad był bardzo podekscytowany i rzekł: Wiesz, mama za dwa dni bierze rentę, czy podwiózłbyś nas na ten bazar? Kolega odrzekł, ze nie ma najmniejszego problemu, jak zechce jechać niech da mu zwyczajnie znać.
W niedzielny poranek pod drzwi znajomego podszedł sąsiad ze "sponsorem" i kolega powiózł ich na pobliski bazar. Gdy tak szli, zagraniczni turyści promowali swoje artykuły i gdy jeden Ukrainiec promował między innymi spirytus, sąsiad zatrzymał się i wykrzyknął: Mamo! kup mi pół litra spirytusu, ja wypiję, Zbyszek wypije i ty będziesz miała na lekarstwo;)
Dodam, iż "dziecko" ma 49 lat, nie zhańbiło się żadną pracą i żyje od renty do renty, oczywiście swojej rodzicielki. To jeden z setki przypadków, gdzie nigdy pępowina nie została przecięta! Tacy ludzie zatrzymali się w rozwoju, żyją z dnia na dzień i ich jedynym zmartwieniem jest ,co wypić dzisiejszego dnia! Te biedne matki zapomniały, że ich pociechy dawno z pieluch wyrosły i w sumie oni im powinni pomagać, a nie odwrotnie; tymczasem one łożą na ich utrzymanie do ostatnich swoich dni!
Pół biedy jak taki synek jest tylko z mamusią i nie założył własnej rodziny. Wtedy ma zmarnowane tylko swoje życie no i swojej matki, ale ona ma to na własne życzenie!
Jednak jest dużo przypadków, gdzie taki synalek ma rodzinę i wtedy taka kobieta ma drogę krzyżową. Oprócz swoich pociech ma dziecko, które nigdy nie dorośnie i znajduje zrozumienie... ale tylko u swojej matki! Synowa nigdy nie znajdzie u niej akceptacji, bo ona... nie umie postępować z chłopem!
Każdy w swojej okolicy znajdzie takich wiecznych synków i nikt na to nie wymyślił recepty, aby w pełni skutecznie odciąć im przysłowiową pępowinę! Matki im piorą, gotują i widzą ciągle w nich dziecko, które potrzebuje opieki i pomocy.
Mam sąsiada, który od dwudziestu kilku lat żyje na koszt matki i szantażuje ją emocjonalnie, mówiąc że nigdy go nie zobaczy, jeśli nie da mu gotówki! Wymyśla setki powodów na co potrzebne są mu pieniądze, a ona systematycznie je daje. Płaci za niego długi, oddaje kolegom a on ciągle nie wie co to obowiązek i praca!
W ostatnim czasie doszło już do rękoczynów w przypadku odmowy. W efekcie, sąsiadka jest posiniaczona albo chodzi z podbitym okiem. Na pytanie - co się stało? Ma setki odpowiedzi, np.drzwi się otwarły w przeciągu, upadła itd.... Dla niej to wciąż dziecko i to pokrzywdzone dziecko! Ona nie prosi o pomoc, ona ciągle go tłumaczy... i kocha miłością bezwarunkową.
On nie założył rodziny, a nad dziewczyną z którą chodził czuwała Opatrzność, bo się rozleciało i z winy.... matki bo dziewczyna nie była zbyt dobra dla jej syna! Tak jej "umilała" życie, że w końcu odpuściła i teraz ma normalną rodzinę i jest szczęśliwa!
Kochajmy swoje dzieci ale też nie przegapmy momentu, że one już są dorosłe i trzeba zrobić radykalne cięcie, aby zaczęły żyć swoim własnym życiem i brały za nie odpowiedzialność!
Porady życiowe, Historie z życia