Róża
Po długich latach "randkowania" z Pawłem, Alina w końcu wychodzi za niego za mąż. Uczucia Aliny już na pierwszy rzut oka są bardzo silne. Małżeństwo z Pawłem układa sie poprawnie… Alina rodzi dwoje dzieci w przeciągu 3 lat. Zawodowo zajmuje sie pomocą ludziom chorym... Jest pielęgniarką. Po latach pracy przechodzi na rentę chorobową. Dzieci kończą studia, wyprowadzają sie z domu. Sprzątając kiedyś swoje m-5 znajduje list bez adresata, niezaklejony. Z listu wynika, że Paweł od 12 lat ma kochankę, która w tym oto liście pisze, że chce zerwać tę znajomość... Pisze w nim, że brakuje mu zdecydowania w kwestii ich związku, że nie może sie określić, a ona chce wreszcie pełnej rodziny.
Paweł od lat piastował wysokie stanowisko służbowe, dużo zarabiał i wyjeżdżał w delegacje zagraniczne. Alina korzystała jako żona z wielu różnego rodzaju dobrodziejstw wynikających ze statusu swojego męża, ale nigdy nie przypuszczała, że przez tyle lat ją oszukiwał i prowadził "podwójne życie". Alina z listem udaje się do domu kochanki/namierzyła miejsce zamieszkania/, która mieszka z matką. Robi karczemną awanturę, nie przebierając w słowach. Po awanturze mąż definitywnie rozstaje sie z kochanką....Hmm, fizycznie tak, ale czy emocjonalnie? Po tylu latach??? Melduje zresztą Alinie, że zdaje sobie sprawę, że nie chodzi jej o jego miłość, a zranione uczucia i poczucie niskiej wartości. Wiecznie zadawała sobie pytanie "w czym ona była lepsza ode mnie?"Oczywiście że nie bez znaczenia były finanse...Wiedziała ze jej status materialny sie pogorszy. Mimo, że był nielojalny wobec Aliny jeździła po dwa razy na rok na wycieczki zagraniczne i czerpała z dóbr zapracowanych przez niego jako żona.
Mimo wszystko spróbowali ratować to, co pozostało po małżeństwie... Wybudowali dom. Paweł juz nie piastuje stanowiska dyrektora. W domu mieszka dwoje obcych ludzi mających do siebie pretensje... Alina nawet popijała przez pewien czas...próbowała dowartościować sie poprzez sex z kochankami poznanymi przez internet... Matnia... Droga donikąd...
Czy warto było zatrzymywać niewiernego męża, który zdradzał przez 12 lat? Gdyby to były "przelotne skoki w bok", to byłoby to łajdactwo i żadnych uczuć ze strony pana do partnerek, chęć (potwierdzenia swojej męskości), ale p r z e c i e ż t a k n i e b y ł o..... Były uczucia do kochanki, słaby charakter i brak zdecydowania. Zatrzymanie męża dla własnej wygody, z czystego egoizmu nie zaprocentowało uczuciem a frustracją, niezadowoleniem obojga.Mimo że przeżyli ze sobą ponad 40 lat są dziś dla siebie obcymi ludzmi...
Dlatego a p e l u j ę!!! Jeżeli się "już mleko wyleje" nie da sie go do dzbanka ponownie wlać. Nie zatrzymujcie partnera/ki/ na siłę, bo nie dajecie szansy bycia szczęśliwym/ą/ ani sobie, ani jemu...
*Róża*
Porady życiowe, Historie z życia